Sukcesem naukowym - wykonaliśmy pomiary, opis i dokumentację (plan, fotografie) części jaskini; sukcesem organizacyjnym (nie dostaliśmy ani grosza z Rady Okręgowej, a jednak wyszło) i szkoleniowym - ośmiu spośród dziewięciu płetwonurków przeszło przez jakiś syfon, choć jedynym mającym wcześniejsze doświadczenie był Norbert (uciekał kiedyś na bezdechu z zalewanej przez wodę Zimnej!).

Dwanaście godzin pozwoliło nam wszystkim zapoznać się z dostępnymi informacjami na temat Bystrej i Dudnicy.

To dwie jaskinie, których otwory znajdują się na zboczach [...] Turni w odległości około 15m od siebie i stanowią element systemu odwadniającego masyw Giewontu. Bystra, zbadana i opisana na odcinku 600m, ma 14-metrową studnię wejściową, dość obszerne korytarze i kończy się niezbadanym do dziś syfonem. Planowaliśmy próbę jego przejścia i dalszej penetracji. Otwór Dudnicy jest bardzo niepozorną dziurą, a ciasny kilkumetrowy korytarz zamyka lustro pierwszego syfonu. Ile tych syfonów jest w Dudnicy - nie wiadomo. Tadeusz Zwoliński, odkrywca wielu jaskiń tatrzańskich pokonał kiedyś pierwszy syfon i suchą nogą dotarł do drugiego. W 1969 roku studenci z klubu płetwonurków "Alga" (Gliwice) doszli aż za trzeci syfon, ale musieli wołać GOPR, choć wszystko dobrze się skończyło. Planu jaskini nie sporządzono. Myśleliśmy o ewentualnej dalszej penetracji i wykonaniu opisu dokumentacyjnego.

Po rekonesansie w dniu przyjazdu wybraliśmy Dudnicę - Bystra była zalana, sądząc z poziomu wody w studni, na odcinku nawet może kilkuset metrów. Techniczne czynności jak transport sprzętu (a wypadało po plecaku lub aparacie na człowieka), poszerzanie zasypanego błotem i śniegiem otworu, zakładaniu bazy przed pierwszym syfonem, kosztowały nas sporo pracy.

Akcja ruszyła ostatecznie 1 kwietnia. Pierwsza trójka w składzie: Norbert, Piotr i Witek przeszła pierwszy syfon i... zatrzymała się na drugim. Był głęboki, za głęboki. Zanurzali się i bezskutecznie walczyli z siłą wyporu. W końcu Witek - ten z najmniejszą wypornością założył wszystkie pasy obciążnikowe i przeszedł. Syfon był niebezpieczny, z ciasnym gardłem w najgłębszym miejscu. Witek sam dotarł do trzeciego, przeszedł go także i zatrzymał się nad studnią, której w pojedynkę i bez liny nie mógł już sforsować. Następnego dnia wyszli na powierzchnię pod wieczór: Andrzej, Ludwik i Teresa - (jedyna nienurkująca osoba w naszym gronie) - w charakterze grupy pomiarowej, zaopatrzeni w taśmę i przyrządy do rysowania, przeszli pierwszy syfon i przez pięć godzin mierzyli. Była to niebagatelna zważywszy fantazyjne kształty w Szczelinowej Sali za pierwszym syfonem. Owocem jej jest plan i opis sporządzony przez Andrzeja. Ostatnią dwójkę, która trzeciego dnia zwijała sprzęt, transportowała go powrotną drogą przez I syfon i fotografowała to co się dało, stanowili: Krzysiek i Marek. Oni mieli też okazję do wypróbowania nowej metody przechodzenia syfonów, tzn. leżenia na plecach, z ustami nad wodą - niestety metody przydatnej jedynie dla I syfonu w Dudnicy, który okazał się być po prostu jeziorkiem z małym prześwitem nad lustrem. Że pływanie w jeziorku niewiele ma wspólnego w tym samym jeziorku, niżej podpisany przekonał się na własnej skórze.

Ostatnim, który wyszedł z "dziury" tak pieszczotliwie nazwaliśmy Dudnicę był Witek. Ale nie tylko jemu należy się uznanie za godziny spędzone w wilgoci i zimnie za I syfonem w oczekiwaniu na tych, co tam, po drugiej stronie.

Gienek Maciańczyk z Klubu Podróżnika WSR pomógł nam bardzo dużo, podobnie jak nasz węgierski kolega - Jurik (spolszczona wersja niechrześcijańskiego imienia). Grażyna była za to nieoceniona jako ochmistrzyni.

Kulturalne życie na obozie zwieńczone było skromną świąteczną wieczerzą w licznym gronie (Gazdów Kubińców). Mieszkali u nich razem z nami koledzy z gdańskiego "Rekina" - będący na urlopie wypoczynkowym i pięć osób z Klubu Podróżnika z WSR. Odbyło się emocjonujące nie tylko z racji paskudnej pogody przejście Czerwonych Wierchów pod kierownictwem Teresy.

Żywiołowo rozwijał się słownik obozowy pojawiło się nowe i cenne określenie: "Fornal". Ustanowiono nawet Order Przechodni Fizycznego przyznawany honorowo za imprezy wyjazdowe. (Bliższe wyjaśnienia w kronice kulturalnej).

Zdobyte doświadczenie pozwoli na przygotowanie się do następnych akcji eksploracyjnych w jaskiniach. Dudnica czeka na nas jeszcze ze swoimi syfonami. Przed zimową akcją popracujemy solidnie nad sprzętem, bez którego trudno marzyć o realizacji jakichkolwiek poważniejszych zamierzeń. Zapał ludzi nie jest wystarczająca gwarancją bezpieczeństwa i powodzenia. Ale jego przynajmniej nie brakuje.

Pierwsza wyprawa jaskiniowa: Zakopane 30.03 - 4.04.72

Uczestnicy: Norbert Pośpieszny - kierownik akcji nurkowej, Andrzej Mackiewicz - kierownik organizacyjny, Krzysztof Derdziński, Jerzy Iwanowski, Ludwik Izraelowicz, Witold Mijal, Teresa Orłowska, Piotr Sobota, Grażyna Sobota, Marek Zub.


Akcja eksploracyjna w Kasprowej Niżniej
13. Styczeń 2015

W dniach 9-10 I 2015r wykonaliśmy akcję eksploracyjną w Jaskini Kasprowej Niżniej. Do jaskini weszliśmyw piątek ok. godziny 8 rano, natomiast wyszliśmy w sobotę ok. 19. Dotarliśmy do Partii Końcowych i zaatakowaliśmy Komin Wyjściowy.

Turystyczna akcja w jaskini Dudnica
13. Styczeń 2015

Relacja z nurkowania w tej świetnej tatrzańskiej jaskini treningowej. Jak się okazało - także naprawdę urzekającej pod wodą..... co można zobaczyć na załączonym filmie z akcji.

Projekt HOMAR - kolejne starcie
01. Lipiec 2014

Ostatni weekend czerwca przyniósł ze sobą kolejną odsłonę „Projektu Homar”. Z inicjatywy Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika „Odkrywca” (GEMO), w Nawojowie Śląskim, pojawiła się również liczna grupa nurków jaskiniowych związanych z GNJ i GRALmarine Extreme Diving Expedition Support. Kierownikiem podwodnej części akcji był nasz kolega Mirek Kopertowski.