W akcji uczestniczyli nurkowie: Peter Buzzacott, Dominik „Honzo” Graczyk i Jacek „Homer” Strejczyk oraz jako wsparcie powierzchniowe Cheryl Buzzacott, Robert „Hinol” Wieczorek i fotografujący akcję Artur Romanek. Wydatną pomocą służyli także ratownicy TOPR. W Dudnicy pobawiliśmy się w pierwszym syfonie, Peter oswajał się z warunkami panującymi w naszych jaskiniach, jakże odmiennymi od australijskich. Odgrzebaliśmy trochę kamieni z ciągu bocznego prowadzącego w stronę Bystrej i… to wszystko!! Niezwykle wysoka woda i silny prąd uniemożliwiły nurkowanie w następnych syfonach. Woda zaczynała się już w salce przed pochylnią prowadzącą do drugiego syfonu. Nurkowanie tam prawdopodobnie nie skończyłoby się inaczej jak brakiem możliwości powrotu. Nie ryzykowaliśmy zatem i wróciliśmy na powierzchnię.
Z powodu podejrzeń o brak możliwości nurkowania w jaskini Wodnej pod Pisaną, ze względu na wysoką wodę, udaliśmy się tam w sobotnie popołudnie na lekko, tzn. tylko ze skafandrami i maskami (no i oczywiście kaskami z latarkami). Okazało się jednak, że nie jest tak źle i da się nurkować. Bezdechowo zapoznaliśmy się z pierwszym syfonem i udaliśmy się na bazę. Wieczór minął w bardzo miłej atmosferze opowiadań o nurkowaniach jaskiniowych w Australii, USA, a także w Polsce, na Bałkanach i innych rejonach globu, które odwiedzał Peter lub my, GNJ. Okazało się przy tym, że Peter jest nie tylko amatorem nurkowania jaskiniowego, ale również naukowcem badającym różne aspekty nurkowania.
W niedzielę ruszyliśmy do jaskini Wodnej pod Pisaną. Na szczęście nie padało, choć aura zmieniła się diametralnie od wczoraj: było pochmurno i mgliście. Podczas nurkowania okazało się, że za pierwszym syfonem poziom wody jest znacznie większy niż zazwyczaj i nie ma szans dotarcia do drugiego syfonu. Na tym więc akcja musiała się zakończyć. Wg słów Petera zdobył on mnóstwo nowych doświadczeń i wiele się nauczył nurkując w wyżej wymienionych miejscach. Dotąd w jego wyobrażeniach za małą uchodziła jaskinia o średnicy 2-3 metrów. Aktualnie jego pogląd na tą kwestię się zmienił. Jaskinie polskie różnią się od australijskich: tam są one obszerne, bez wielkich przepływów i nie mąci się w nich absolutnie. Nasze jaskinie z kolei są ciasne, z dużymi przepływami o tej porze roku i widoczność może w nich drastycznie spadać. Mamy nadzieję na ponowne spotkanie z Peterem i jego żoną i następne akcje nurkowe w Tatrach.